O mnie

Nie będę tutaj pisała jakiego sprzętu używam, ile lat biegam z aparatem w dłoni, bądź gdzie się uczyłam, że moje zdjęcia są ostre jak żyleta i profesjonalne pod każdym względem, owszem to jest istotne, ale dla mnie nie najistotniejsze.

To co ważne to ludzie, otoczenie i emocje, a czym to dokumentuję to sprawa drugoplanowa, mimo cyfryzacji i „genialnych” aparatów, które podobno już same myślą, to nadal człowiek ma wpływ na to co z tego urządzenia wyjdzie i jaki obraz pokaże światu.

Fotografia mnie zdominowała, wlazła w każdy aspekt życia, bywa mi uciążliwie, bo spoglądanie na świat kadrami, ciągłe uczenie się oraz poszukiwanie bywa męczące, czasami trudne i niebezpieczne, z drugiej strony działa uzależniająco. Emocje także bywają nadszarpnięte, bo nigdy nie wiadomo jakiego tematu dotknę, a mam już tak, że się angażuję, szarganie emocjonalne jest ważne, bo zmusza do zadawania sobie pytań, a co za tym idzie, podejmowania działań.

Zapraszam do mojego fotograficznego świata, trochę na Obiettivie więcej i dokładniej na blogu.

Zachęcam również do zaczepek, jeśli chcesz, abym zrobiła Ci zdjęcie, zajmujesz się ciekawymi rzeczami, masz interesujące pasje, bądź ciekawą osobowość zapraszam do kontaktu, chętnie się zjawię i to udokumentuję. Jest duże prawdopodobieństwo, że może narodzić się niebanalna historia i przygoda, którą warto się podzielić z innymi :)

Jako, że jestem zbieraczką cytatów to się na koniec podzielę:

Ale największym grzechem fotografa jest grzech zaniechania. Odpuszczenia, odejścia, olania tematu. Nic nie robienia, lenistwa. Jeżeli mój grzech zaniedbania wynika z oddechu, z resetowania mózgu, przefiltrowania myśli. To też wszystko jest OK. Czasami muszę sobie na to pozwolić. Znacznie gorzej, zawodowo najgorzej, jest wtedy, kiedy jestem. Widzę. I nie podnoszę do oka aparatu. Nie naciskam, bo mi się nie chce. To jest prawdziwy grzech. Czasami jest tak – przynajmniej ja tak miałem – że gdzieś szedłem, jechałem, miałem coś sfotografować. I po drodze widziałem inną historię. Ale migawki nie nacisnąłem, bo pomyślałem, że zrobię to w drodze powrotnej. A w drodze powrotnej tej historii nie było. I ją straciłem. Nikt mnie za tę stratę nie oceni. Nie zgani, nie zruga. Bo nie będzie wiedział, co po drodze widziałem. Jakiej historii nie zatrzymałem. A ja będę wiedział. Więc samodyscyplina. Iber ales.

- Krzysztof Miller

Do zobaczenia, bo nigdy nie wiadomo czy się nie spotkamy gdzieś na ulicy a ja nie zrobię Ci zdjęcia :)